Tapety ścienne – historia tapet ściennych

tapety na ścianę

Człowiek jest jedynym stworzeniem na Ziemi, które nie tylko dostosowuje się do środowiska, ale również dostosowuje środowisko do siebie. Większość czasu spędzamy w pomieszczeniach, niezależnie od tego, czy to miejsca pracy, czy wypoczynku. Nic więc dziwnego, że z przyozdabiania tych miejsc zrobiono oddzielną gałąź dla sztuki, jak i dla biznesu. Przyjrzyjmy się zatem, od jak dawna tapety ścienne cieszą nasze oczy i wyrażają pomieszczenie, które ozdabiają.

tapety na ścianę
tapeta na ścianę w sypialni

Tapety ścienne swoją historię mogą oficjalnie zacząć już w 1668 roku. W tym czasie Jean Papillon projektował wzory kwiatowe na pierwszych tapetach, które Francuzi nazywali gobelinami z papieru. Było to oczywiste skojarzenie, gdyż do tej pory stosowano w ten sposób jedynie ozdobne dywany do wieszania na ścianach. Papierowe nakładki były bardzo innowacyjne w tym zakresie i zapewniały tańszą alternatywę dla zdobień, zarezerwowanych dla arystokracji.

Później po Jeanie Papillonie tradycję kontynuował jego syn, Jean-Michel Papillon, ale to już nie była jedynie ciekawostka, czy innowacja z jednej fabryki. Na początku osiemnastego wieku tapety ścienne wykonane z papieru, przeżyły prawdziwą rewolucję i stały się jednymi z ulubionych ozdób w domach Europejczyków, którzy mogli sobie na nie pozwolić.

W roku 1753 Jean-Baptiste Réveillon inny francuski przedsiębiorca, podpisał kontrakt z angielską fabryką. Wydarzenie było o tyle doniosłe, że wybrana przez niego fabryka, była w stanie produkować tapety ścienne maszynowo, co znacznie zmniejszyło ich koszt i zwiększyło dostępność nawet dla klasy średniej. Z perspektywy czasu to może wydawać się niezwykle zabawne, że tania tapeta ścienna z duplexu o motywie powtarzalnych kwiatów, byłaby kilkaset lat temu oznaką luksusu, bogactwa i artyzmu. Dla porównania warto dodać, że takie papierowe tapety ścienne zamówiła sama Maria Antonina, uznając je za ozdoby o niebywałym pięknie.

Luksus i arystokracja mają to do siebie, że potrafią wytworzyć sytuację, równie przerażające co śmieszne. W pogoni za niedostępnością i ekskluzywnością, a także dodatkowymi wpływami do państwowego skarbca, Anglia wprowadziła surowe regulacje odnośnie do każdej, pojedynczej, płachty tapety ściennej. Niektórzy mogą kojarzyć podobne regulacje posiadanych okien, co skutkowało w Polsce murowaniem kamienic w okresach biedy. Jaka była kara za miganie się od podatków tapetowych? Cóż, w roku 1806 zaczęto karać śmiercią za falsyfikowanie oznaczeń na tapetach, oznajmujących uiszczenie opłaty.

Jednak nam tapety ścienne kojarzą się ze sprzedawanymi w rolkach płachtami papieru, które dopiero później nakleja się na przygotowaną pod to ścianę. To nie miało miejsca, aż do roku 1830, gdy to w angielskiej manufakturze wykonano tapetę ścienną w formie zwiniętej rolki, którą nie tylko wyprodukowano o wiele taniej niż w tradycyjny sposób, ale zwiększono tym samym łatwość transportu takiego materiału. W ten sposób tapety ścienne trafiły już nawet do pokoi dziecięcych klasy średniej. Ciężko sobie nam dziś wyobrazić, by w pokoju naszego małego dziecka były nijakie, zwykłe ściany, pozbawione przynajmniej żywych barw, dodających uroku.

Tapety ścienne nie traciły na popularności przez następne dziesięciolecia. Otwierano coraz więcej fabryk, zmniejszono koszty produkcji i projektowano kolejne wzory, cieszące oko klientów. Szersza dystrybucja z czasem pozwoliła na udostępnienie tego, co niedawno było luksusem, nawet mniej zamożnym rodzinom, które po prostu chciały dodać nieco uroku swoim domostwom. W dwudziestym wieku doprowadziło to do tragikomicznych sytuacji, w których ludzie naklejali cienkie, papierowe tapety ścienne wprost na betonową powierzchnię. Ci, którzy nie są szczególnie zaznajomieni z remontami wykończeniowymi, mają prawo nie wiedzieć, że tak naklejoną tapetę ogromnie trudno jest zerwać.

U schyłku dwudziestego wieku, technologia pozwoliła na bardziej zaawansowaną metodę druku cyfrowego, co w efekcie dało nam tapety o wysokiej jakości detalach, dowolnym wyglądzie i niskiej cenie. Papier duplexowy przestał być koniecznością, zaczęto stosować powierzchnie pokryte polichlorkiem winylu, czyli tapety ścienne winylowe, lateksowe, a także flizelinowe. Największy postęp miał jednak miejsce w kwestii wyglądu, gdy hitem stały się fototapety, czyli nadruki zdjęć, przedstawiające wpierw obrazy, pejzaże, wybrzeża i tym podobne generyczne, aczkolwiek bardzo ładne widoki.

Z czasem tapety ścienne zaczęły być wyznacznikami osobowości. Ktoś, kto lubił samochody, mógł sobie wytapetować cały pokój w zdjęcia najnowszych, sportowych pojazdów. Zaczęto eksperymentować z ukazywaniem skomplikowanych wzorów oraz modeli, których ręcznie narysowanie zajęłoby zdecydowanie zbyt dużo czasu.

Jednym z ostatnich krzyków mody są oczywiście tapety 3D, które sprawiają wrażenie trójwymiarowości, co szczególnie działa na osoby, przyglądające się z większej odległości. Dzięki takim tapetom ściennym można stworzyć niemalże dowolną iluzję optyczną, zwiększyć rozmiar pomieszczenia, podwyższyć sufit, nadać wrażenie głębi i bogactwo odcieni barw.

Warto o tych wszystkich rzeczach pamiętać, zarówno, gdy będziemy sami planowali remont w domu, jak i gdy nasze oczy ucieszy jakaś wyjątkowo estetyczna i dobrze dobrana tapeta ścienna.